Babskie planowanie - "Powiedz jakie masz plany a usłyszysz śmiech Pana Boga"cokolwiek zaplanuję rozmontuje chłop,
czasem za sprawą baby z jajami, ale w ferworze walących się planów nie zaglądam w portki, czy pod spódnicę, jaki ma płeć-o-stan.
Poniedziałek; zaplanowane- jeden telefon i po planach na cały tydzień i planowaniu
nie ma kresu, raczej po, bo ono dalej skutkuje ciągiem fanaberii jakiejś
telekomunikacyjnej, poddałam się, plany są jak plamy nie wywabione, ciągle wywołują
mnie do odpowiedzi, po co planować, wszystko zabagnione, do tego te medialne teczki
pełne chaosu i gnoju zamiast prognozy pogody, walą się domki z kart, zapyziała staroć w niemocy niemożebnej.
Wkładam słuchawki - koncert, gra
Lisiecki, rozpływam się w rozkoszy, nagle zaskoczona realem, tym co się dzieje obok mej nieświadomości i mam zarzut
postawiony:
-sklerozę masz czy co? - Coś tam mam, w
błogiej nieświadomości nadal mam; grał pięknie, w podobie, jak mawia Dośka, innego mego wielbiciela, wielbię Ją
i Ich i nie zamierzam przestawać a miłość mą rozpleniam z każdym kontaktem do bezkresności.
- rozmawialiśmy o tym wczoraj - brzęcząca
pretensja natrętnie niczym mucha usiłuje rozmontować mój spokój.
Hm ??? - coś przegapiłam? Chyba nic, świat się kręci
jak się kręcił, tylko wielkim planistom na zakrętach w zębatych zgrzyta.
Krzanić plany i skutkowanie, w końcu sommm wakacje!!! Jakoś to beee….