Translate

środa, 1 marca 2017

Był jak sprinter...


         ... cudownie przenosił mnie z jednej krainy do drugiej, poruszaliśmy się po świecie czerpiąc radochę z tego, co oferował. Teraz gdy jestem gotowa mu poświęcić czas, nie ma wzwodu, chciałam powiedzieć światłowodu, bo jakiś chomik przegryzł ciągłość, albo na węźle się coś poplątało. No...!  Nie mogę, to napięcie mnie wykańcza. Jakiś czas miałam Internet pierwsza klasa, plądrowałam wszystkie strony świata, w tematach moich zainteresowań, teraz mam niewymownie szybki a nawet byłam czas jakiś pozbawiona dostępu, powodem było poprowadzenie światłowodu na okolicę. Zmuszeni zostaliśmy do podpisania zgody na przeniesienie do nowego dostawcy (nas nie interesowało, kto  sprzedał nas i komu), a rachunki przyszły od poprzedniego i nowego PANA.
Poprzednio wieści z prędkością światła dostarczano, teraz dostawca ślimaczy się, choć ponaglany mailami i telefonami – podobno trzeba zbadać przyczynę, lecz nic to nie daje, bla bla-niem się kończy.
 Z tego, więc powodu nieczęsto bywam u moich Wielbicieli i sama Was nie odwiedzam.
No!... Zaległości mam i totalnie wyczerpana jestem, siły życiowe wysikane wraz z witaminą D pytają, gdzie ta wiosna ze słońcem i chęciami!  Podobno bazie kwitną…? U mnie leje, wieje i nie widać końca.


Tydzień temu było tak.