Translate

niedziela, 15 stycznia 2017

coś nam się od życia należy!

Niewiele pracowałam, za to oglądałam dramy.

Ostatnia: Lovers In Prague


Poruszająca historia o tym, jak w pięknym, obcym mieście los krzyżuje ścieżki dyplomatki- córki prezydenta Korei Południowej i detektywa, poszukującego swojej niewdzięcznej dziewczyny, on opłacał jej naukę, zamierzał się żenić, ta tymczasem przepadła bez wieści, jest w ciąży kocha, starego, bezwzględnego, bogatego typa i tu powiązanie z byłym chłopakiem córki prezydenta, który opuścił ją na 5 lat, ale wciąż żywi do niej uczucia. 
Tyle w pięknej Pradze.
Później, już w Korei, dyplomatka zostaje pociągnięta do odpowiedzialności za przekroczenie prędkości. Oficer, który wypisuje mandat, jest ponad układami. 
Zaczyna się historia miłosna… ujawniają się tajemnice, stare płomienie ponownie wybuchną, mało prawdopodobny romans zaczyna kwitnąć, czy będzie miał siłę, by trwać?


Teraz trzeba mieć siłę siedzenie od fotela oderwać, żeby trwać w realu, przetrwać zimę i doczekać wiosny. 

sobota, 7 stycznia 2017

survivalowe atrakcje

Co się odwlecze to … wcześniej czy później pierdyknie. 
Wszystko zaczęło się 13 grudnia, po tym jak na niebie zobaczyłam pas czegoś, co podobno jest be, po wielokroć be! A nosił w zapisie – survivalowe atrakcje domowe, nieplanowane zimą.   
1). Zatkał się brodzik, na amen!  
Rozbieramy kabinę, nie bez problemów i wyrywamy to ustrojstwo, żeby dostać się do rury, do której miałam zawsze zastrzeżenia, od początku była podejrzana, przeczucia mnie nie myliły, to ona, gdy pralka wydalała wodę, robiła mi różne figle popuszczała smrody i wybijała to, co łykać powinna.
2). Ile kosztuje nowa kabina z brodzikiem dla emerytów? Internet powie, ale czy prawda okaże się dla kieszeni przystępna? Stare bagno nadaje się w komplecie do wywalenia! 
3). Nic nie rusza zatkanej 60 cm rury. Zabetonowana pod podłogą, bez piwnicy, zero prześwitu, lity kamień a w moich oczach rozpacz, nie mam dobrych wspomnień po hydraulikach, to jakieś przekleństwo życiowe- w poprzednim życiu musiałam być pijanym hydraulikiem, albo kogoś zaciukałam rurą kanalizacyjną – Zwyczajne - Karma!
4). Rozmowy ze specjalistami, telefoniczne rzecz jasna, bo po gadce się zorientujemy, co też takiego naprawdę potrafią, a oferują cuda wianki:  
Oni, owszem, montują, ale nie udrażniają, choć mają kamerę i cały osprzęt i do przetykania, kreta też mają – no, tego i u mnie nie brakuje, ogród usiany kopcami, brać wybierać, Papcio nawet chemiczne krety przytargał, w kilku odmianach i różnej mocy- lecz bezużyteczne.
Panowie mają obiekcje, pytają jaki to ma być typ brodzika, oby łatwy w montażu- tu alarm zabrzęczał w mojej głowie. Stop! 
Szukamy innych. Jest ich wielu, ale to nie ten rejom, nie ten termin, może na przyszły rok, są jak konowały, zapisz się i czekaj. Byli tacy, co tylko zarobkowo zainteresowani byli robotą, ona się po prostu musi opłacać! Wiecie te odliczenia, bonusy, rabaty, z polecenia i oni muszą przyjechać zobaczyć, to daleko, więc odpłatnie. Ileż tych odwiedzin bym miała i kosztów do pokrycia, gdybym te gadki kupiła. 
5). Trafiony! Starszy Pan przetkał i tak przeczyścił rurę, że się świeci.
6). A Panowie oddzwaniali, jednakowoż przemyśleli i gotowi pobrać zapłatę za robotę, której już nie dostaną, bo Madame się wkurzyła i zarządziła; 
Papcio ma gadać tylko z tym miłym, ludzkim głosem gadającym, mimo, że on też chce przyjechać zobaczyć;
– Już przetkane? Ok, udrażniam też, ale zobaczę ile materiału mam przywieźć, żeby potem nie gonić. 
Ostatecznie będzie, ale po niedzieli, z samego rana.
7). Najgorsze było czekanie i wielka niewiadoma, czy to, co zamówiliśmy jest w całości, czy szyby nie grzechoczą. 
I niech ktoś zabierze to stare nie do odszorowania z ogrodu i niech bałagan zniknie i niech się wreszcie wykąpię!


 

Ostatecznie zdążyliśmy przed świętami, wigilia na ile moje poharatane łapki pozwoliły, była  normalna, nowy, szklany czajnik na gwiazdkę dostałam,  
zawisła też na fest obudowa brodzika, bo kiedy miły, słowny i skuteczny hydraulik trzasnął na pożegnanie drzwiami, owa dekoracja odpadła, tak podobno mają dzisiejsze obudowy- taki patent.
Przed Nowym Rokiem, dodaliśmy; dwa klocki, parę śrubek, obolałe rzepki kolanowe Papcia i sylikon do uszczelnienia od spodu, bo jednak kapało i przy szybach przeciekało i dla świętego spokoju, dekoracyjnie, dookoła listwy. 
Obudowa wisi i pluskam się w nowym brodziku i podziwiam piękne, półprzejrzyste szyby, aż chce się je przetrzeć, kiedy się zachlapią.

Pozdrawiam wreszcie na biało, zimowo.