Translate

czwartek, 31 marca 2016

jakiś ustalony czas?


„Ledwie świt zapukał rano, 
Gdy koguta słyszy pianie.
Nagle obiad ju
ż podano, 

Potem kąpiel, noc i spanie.”





 Latynosi pytają: "Wedle waszego czy naszego czasu", 
"arabska" koncepcja:, „ Co masz zrobić dzisiaj, zrób jutro" - z takim zegarem żyć chcę - "za chwilę!"- I nie odczuwam presji, nie przykładam wagi do punktualności, zatopiona w danej chwili, pochłonięta aktualną działalnością.
Niektórzy zdają się mieć na wszystko czas, dla innych 24 godzinna doba to za mało, wszystko zależy, w jaki sposób na linii czasu poukładamy zdarzenia życia.
- Przeszłość umieszczam z lewej strony, teraźniejszość naprzeciwko, 
a przyszłość z prawej strony i mam czas uporządkowany.
Nastawienie do czasu może się zmieniać z wiekiem i doświadczeniem.
- "Nie wszystko na raz", "marnuję czas", "oszczędzam", "zyskują na nim",
 bo "czas to pieniądz"…

              Czas nie ten sam dla wszystkich.





piątek, 25 marca 2016

waga

Stara sprężynowa waga, z popękaną szybką stała w nieogrzewanej sypialni przy otwartym oknie, zaprotestowała, sprężyła się i udała na wysypisko śmieci. Mamrotami pod nosem różnie kombinowałam maskując kilogramy nadłożone przez staruszkę wagę, toteż niedosłuch zaowocował super nowoczesnym sprzętem, odcedzającym wodę, tłuszcz i cokolwiek tam jeszcze się wyświetla, mimo, że pragnę znać wyłącznie kilogramy ciała mego w całości, nieodcedzone od kości i wnętrzności. Cóż dostałam nową wagę, mam i się zachwycam, wagą i jej wyglądem a nie nadwagą, za tę winne są koreańskie dramy, nie super sprzęt mój nowy, a tym bardziej ja, przecież zawsze kochałam jeść, nawet więcej, żreć, a byłam jakby niedożywiona, tu matka moja, potomkini restauratorów łeb by mi ukręciła, gdyby czytała mojego bloga, żywiła mnie zgodnie z ówczesnymi normami, zdrowo i przepisowo, żebym dożyła 120 lat w zdrowiu a chudzina byłam… teraz nie jestem i próbuję schuść jak to Dośka określa mankament zażywnej kobiecości, próbuję i nie wychodzi a przy każdym próbowaniu owszem w smaku jest znakomite, nie brakuje soli ani przypraw, jest super można podawać, przy ważeniu okazuje się czegoś było za wiele. Być może egzotyki. 
I tu obwiniam dramy, ich twórców, bowiem umieszczają sceny mrożące kubki smakowe, zakrapiane alkoholem, którego nie znam i nie poznam, bo nie używam wcale.
Kilogramy mam w realu. Siedzenie przed monitorem nie odsysa wypukłości, tylko je uwydatnia.
Z nerw tych zakupiłam w kuchniach świata:  

Przez godzinę było uciechy przy odwijaniu folii z nabytku mojego.

Nie staję na wadze każdego dnia, żeby się nie frustrować, egzotyka musi się przetrawić, żeby było w 100% pewności skąd wada nowej wagi.

A na święta;
Życzę sobie by zające i barany po-spełniały moje plany.


Wszystkim Wam życzę
 żeby
 zdrowie dopisało 
i jajeczko smakowało, 
by szyneczka nie tuczyła,  atmosfera była miła,
 a zajączek uśmiechnięty
 przyniósł wreszcie
 te prezenty! 


czwartek, 17 marca 2016

wio-sennie

Obudziła mnie zimna stopa, wysunęła się spod kołdry, że nos rano zmarznięty przywykłam, okno zawsze głęboko oddycha tym, co wiatr przyniesie, nieważne, jakie smrody i chłody. W jaką podróż stopa się wybierała, gdy reszta ciała smacznie sobie spała? Jeszcze snów nie przetrawiłam ani dobrze oczu nie otworzyłam a tu trzeba zbierać tłuste okruchy po botoksie domowej roboty walającym się po podłodze łazienki, wąskie ze złości usta zaciśnięte jeszcze bardziej niż ze starości nie odczują dziś pulchnej, soczystej świeżości, zbieram szkło a stłoczone plany samodzielnie się snują. Co pierwsze zrobić i jak, żeby się nie narobić? Pomysły mutują się, pęcznieją, głowa boli jak to pierdyknie! Może wziąć urlop? Zaraz, ja przecież nie pracuję zawodowo! Czemu zatem mam ręce urobione po pachy? Słono-cynamonowy zapach mikstury unosi się w oparach porannej kąpieli, miętowe mydło nie kusi do nadużyć, zimne w dotyku, chłodzi skórę, stanowczo nie na tę porę roku, z całą pewnością nie, lato by wolało. Czuję się do d…, czystek robi w moim ciele porządki, wpływa na nastroje, dietę narzuciłam sobie sama, ale mnie wkurza, bo w sklepach brak produktów a w moim ogrodzie ich nie znajdę, bo ciągle siedzi tam zatwardziała zima, wygląda jak rozsypana jesień z rozczochraną głową zaspanej wiosny, ni to pies, ni to wydra. Wszechświat się rozszerza, materia rzednie, czas umyka jak szalony, zima już nie jest tradycyjnie zimowa, pory roku się pomieszały, mgła przeciąga się leniwie, nie ma zamiaru odejść. Potrzebuję słońca! Żurawie awanturują się na bagnie już od trzech tygodni, kaczki zakłócają nocną ciszę kwacząc w przelocie nad domem, leśne ptactwo wydziobuje ziarna z kulek zawieszonych na gałęziach ałyczy, pukają w okno, gdy brakuje karmy, wabią mój nienasycony pięknem wzrok i ślepia łowców, właśnie spasionemu kotu sąsiadów pokrzyżowałam zbrodnicze zamiary, płosząc drzemiącą na poduszce mchu sikorkę, nakrzyczałam na niego, ukrył się w kosodrzewinie i śledził mnie głęboko zmrożonym okiem… oziębłość! Ktoś jeszcze był dla mnie niemiły, impertynenckim pierdem usiłował wywindować swoje JA przed moje skromne wartości -megaloman, pies mu mordę lizał, nie będę się tym frustrować.
Liczy się nie to, co ktoś o mnie myśli, ważniejsze jest to, co sama o sobie myślę i jak się sama ze sobą czuję.


Mam wielu ulubieńców, między innymi Danielę;

poniedziałek, 7 marca 2016

być kobietą?


O! 8 Marca. Gdzie tulipan?  - Pytam półżartem.
- Jesteś staruszka, nie kobieta. – Słyszę odpowiedzialne usprawiedliwienie, oddalające się w stronę nie mojego komputera.
Jako że nigdy nie obchodzę rocznic, imienin itd. nie mam żalu, pretensji i nie jest mi przykro.
 Staruszką jestem i basta! W zeszłym tygodniu dostałam słuchawki bezprzewodowe, ot tak bez okazji. Jestem szczęśliwa!

Mam obawy, czas komunijny nadchodzi, nie mam beretu.
Eh! jakoś to ogarnąć z tolerancją.