Obudziła
mnie zimna stopa, wysunęła się spod kołdry, że nos rano zmarznięty przywykłam,
okno zawsze głęboko oddycha tym, co wiatr przyniesie, nieważne, jakie smrody i
chłody. W jaką podróż stopa się wybierała, gdy reszta ciała smacznie sobie
spała? Jeszcze snów nie przetrawiłam ani dobrze oczu nie otworzyłam a tu trzeba
zbierać tłuste okruchy po botoksie domowej roboty walającym się po podłodze
łazienki, wąskie ze złości usta zaciśnięte jeszcze bardziej niż ze starości nie
odczują dziś pulchnej, soczystej świeżości, zbieram szkło a stłoczone plany samodzielnie
się snują. Co pierwsze zrobić i jak, żeby się nie narobić? Pomysły mutują się,
pęcznieją, głowa boli jak to pierdyknie! Może wziąć urlop? Zaraz, ja przecież
nie pracuję zawodowo! Czemu zatem mam ręce urobione po pachy? Słono-cynamonowy zapach mikstury unosi się w oparach porannej kąpieli, miętowe
mydło nie kusi do nadużyć, zimne w dotyku, chłodzi skórę, stanowczo nie na tę porę roku, z całą pewnością nie, lato by wolało. Czuję się do d…, czystek
robi w moim ciele porządki, wpływa na nastroje, dietę narzuciłam sobie sama, ale
mnie wkurza, bo w sklepach brak produktów a w moim ogrodzie ich nie znajdę, bo ciągle
siedzi tam zatwardziała zima, wygląda jak rozsypana jesień z rozczochraną
głową zaspanej wiosny, ni to pies, ni to wydra. Wszechświat się rozszerza, materia
rzednie, czas umyka jak szalony, zima już nie jest tradycyjnie zimowa, pory
roku się pomieszały, mgła przeciąga się leniwie, nie ma zamiaru odejść.
Potrzebuję słońca! Żurawie awanturują się na bagnie już od trzech tygodni,
kaczki zakłócają nocną ciszę kwacząc w przelocie nad domem, leśne ptactwo
wydziobuje ziarna z kulek zawieszonych na gałęziach ałyczy, pukają w okno, gdy brakuje karmy, wabią mój nienasycony pięknem wzrok i ślepia łowców, właśnie spasionemu kotu sąsiadów pokrzyżowałam zbrodnicze zamiary, płosząc drzemiącą na poduszce mchu sikorkę,
nakrzyczałam na niego, ukrył się w kosodrzewinie i śledził mnie głęboko
zmrożonym okiem… oziębłość! Ktoś jeszcze był dla mnie niemiły, impertynenckim pierdem
usiłował wywindować swoje JA przed moje skromne wartości -megaloman, pies mu
mordę lizał, nie będę się tym frustrować.
Liczy
się nie to, co ktoś o mnie myśli, ważniejsze jest to, co sama o sobie myślę i
jak się sama ze sobą czuję.
Mam wielu ulubieńców, między innymi Danielę;
Hahaha, cudowneeee! Mówię o wpisie, nie filmiku, filmik potem, bo na razie słuchawki daleko, a H. obok, siedzi i myśli.
OdpowiedzUsuńSłońca potrzebujemy wszyscy. A za stłoczone plany, które całkiem po chamsku usamodzielniły się, mam ochotę piszczeć z uciechy. Już widzę, jak włażą do szuflad, takie nadęte i zupełnie osobne.
E. Plany nadęte mówisz i do tego w szufladach, całkiem zapomniałam o niezbędnikach i wszelkiej maści przydasiach upchanych właśnie w szufladzie a to najwyższa pora… fora ze dwora!
Usuń