Jeszcze
śniłam w najlepsze, gdy napadło na mnie 17 kilogramów. Kołdra się spięła a
poduszka przywarła do mnie w oczekiwaniu, że kilogramy pozwolą wyśnić do końca
majaczenia.
- Babciu! Babciu wstałaś!
Zaszyte powieki mówiły stanowczo: - NIE!
- Namalujemy tego kotka!
- Na litość! - Jęczały myśli rozpaczliwie szukając przerwanego snu.
– Kotka! Kotka gifa!…
Jedno skoknięcie Tygryska i moje
nieumyte zęby zaciśnięte w gębie jak w opakowaniu próżniowym zapadły się
jeszcze głębiej, gdy przez nozdrza uszło powietrze ze zmiażdżonych płuc. Cudem
ocalały pęcherz nie siknął spięty ostrogami a nerka kolankiem wciśnięta chętna
do przeszczepu gotowa była dobrowolnie oddać się chirurgom. Mocne szarpnięcie
za włosy imitujące głaskanie i ryk do rozciągniętego ucha miały uświadomić mi,
że dzień nastał.
-Wstawaj Kochana! Musimy się bawić!
Tylko strzęp myślenia pytał - Rodzice! Czy małe potwory mają…?
W ślad za Tygryskiem przyczłapało po omacku, mamroczące matczyne pytanie:
-Co, będziesz jadł na śniadanie?...
Znam menu! Ryknęły ze śmiechu moje myśli; O północy usmażymy naleśniki, na
życzenie rosół z makaronem, żur, żurek, krupnik i pomidorowa, już natychmiast!
Praktycznie wyskakują jak z katapulty odpowiednie produkty; makaron, bulionetka, i ciecier na pomidorową,
garnek w zlewie, leje się do niego woda a Tygrysek na blacie kuchennym jak
książka kucharska siedzi 60 cm od kuchenki za nim komplet noży i jakby mało
tego nożyczki i sztućce do dyrygowania a On nawija: - Jak będą bąbelki wrzucimy
bulionetkę i makaron, trzeba poczekać
z ciecierem, w kwaśnym się nie
ugotuje na miękko. A teraz ciecier i
mamy pomidorową! Susem przesiada się na swoje miejsce przy stole, po drodze
wyrzucając śmietanę z lodówki.
- Przedszkole! Koło ratunkowe. Niech mu da płatki czekoladowe z mlekiem i
wywiezie najlepiej na całą dobę do przedszkola. –Mówiły moje pobożne życzenia,
bo usta nadal zasznurowane i oczy zaklejone.
Koteczek też to zauważył i prostym chwytem za rzęsy pociągnął trąbiąc mi w
nos:
- Nie śpimy Kochana! Słoneczko stało,
włącz komputer babciu, malujemy kotka tego, który się ruszał (na You Tube) – I już manipuluje przy
Laptopie. Trzask, prask otwarty, czeka na hasło. Matko Jedenasta a kto pamięta
hasło do swojego komputera o świcie przed otwarciem oczu!
- Ja wiem babciu, teraz tu naciśniemy i…
W brajlowskim stylu jak Dośka Powolniak przed poranną kawą,
rzucam się w wir oczekiwań Koteczka i ratuję komputer przed wybebeszeniem.
- Dzisiaj nie idę do ciećkola,
zamknięte, możemy być cały dzień razem i będziemy się bawić …
Prysła nadzieja, że wyspany, gotowy do zabawy ciećkolak da spokój o bladym świcie,
więc przygotowałam się na dzień pytań - a co to, a po co?
Tak to było gdy Tygrysek był trzylatkiem, chwilę temu, zaledwie, aż, 5 lat
temu.
Maleństwo zmężniało, wyrosło ponad blat kuchenny, książkę kucharską przegląda jak kucharz, apetyt na pomidorową ma, niemal tylko nią się żywi, zgarnia trofea, energii mu nie brakuje, ten problem i edukację Matka wzięła w swoje ręce, skutkiem Tygrys zapracowany, ma tyle roboty, że brakuje mu czasu na rozmowy z babcią i dobrze, każdy ma swoje życie i priorytety, ale wakacje to czas kiedy się spotkamy. Obie strony mają taką potrzebę, nie wiem tylko jak sobie poradzę z jego żółtym pasem, skupiony a wygląda jakby nie był, te jego zmyłki i szybkość zadziwiają, ma słuch absolutny, ale nie gra na żadnym instrumencie, ładnie i chętnie śpiewa, dziadek obmyśla strategie jak Tygrysowi zamieszać w matematyce, w rewanżu Tygrys zrobi mu szach mat, że długo po wakacjach się nie otrząśnie z przegranej. Tygrys nie czyta bajek, lektury szkolne zna na pamięć, bo jeszcze w przedszkolu kazał sobie je czytać do wyrzygania, teraz książki czyta sam, im grubsza tym chętniej. Świetnie tańczy i pływa. Angielski mu idzie jak z płatka, więc zażyczył sobie lekcji japońskiego, już powąchał, ale czemu umie liczyć do 1 000 po hiszpańsku? Jeszcze nie jednym nas zaskoczy. Bardzo chcemy mieć swobodę kiedy Tygrysek będzie u nas, ale czy zdołają nam zreperować autko?
Maleństwo zmężniało, wyrosło ponad blat kuchenny, książkę kucharską przegląda jak kucharz, apetyt na pomidorową ma, niemal tylko nią się żywi, zgarnia trofea, energii mu nie brakuje, ten problem i edukację Matka wzięła w swoje ręce, skutkiem Tygrys zapracowany, ma tyle roboty, że brakuje mu czasu na rozmowy z babcią i dobrze, każdy ma swoje życie i priorytety, ale wakacje to czas kiedy się spotkamy. Obie strony mają taką potrzebę, nie wiem tylko jak sobie poradzę z jego żółtym pasem, skupiony a wygląda jakby nie był, te jego zmyłki i szybkość zadziwiają, ma słuch absolutny, ale nie gra na żadnym instrumencie, ładnie i chętnie śpiewa, dziadek obmyśla strategie jak Tygrysowi zamieszać w matematyce, w rewanżu Tygrys zrobi mu szach mat, że długo po wakacjach się nie otrząśnie z przegranej. Tygrys nie czyta bajek, lektury szkolne zna na pamięć, bo jeszcze w przedszkolu kazał sobie je czytać do wyrzygania, teraz książki czyta sam, im grubsza tym chętniej. Świetnie tańczy i pływa. Angielski mu idzie jak z płatka, więc zażyczył sobie lekcji japońskiego, już powąchał, ale czemu umie liczyć do 1 000 po hiszpańsku? Jeszcze nie jednym nas zaskoczy. Bardzo chcemy mieć swobodę kiedy Tygrysek będzie u nas, ale czy zdołają nam zreperować autko?
Ciągle
czekamy z niepokojem na naprawę (ubezpieczyciel i warsztat się ze sobą nie
umieli dogadać od trzech tygodni a ja czekam i czekam- ręce opadają),
na świecie
jest dużo ludzi, czy koniecznie muszę trafiać na tych utrudniających mi
życie?
Pomidory jedzmy póki są.