Translate

piątek, 12 czerwca 2015

Otrzeźwienia!

Leciwy nasz pojazd nie czyni problemów żadnych, on sam, ale niemal każdego roku ten miesiąc przynosi nam jakieś nieprzewidziane, dotyczące komunikacji wydatki. Bo to, albo wariacko pędząca rozczochrana ciężarówka, zgubi kamyk i wyszkli przednią panoramiczną, albo kłusownik zapoluje na nowo założoną, z trudem upolowaną oryginalną szybę do „zabytkowego” 18 letniego autka. Tydzień temu galopująca do swojej psiapsiółki damulka z takim impetem wjechała w leśną dróżkę, że nie zdążyła odbić, rozwaliła nam zderzak, uszkodziła reflektor i czyniąc jeszcze parę innych szkód jakby nigdy nic następnego dnia pokazała, że jest w stanie innym już autkiem z zawrotną prędkością tyłem cofnąć tam, gdzie nie da się wyjechać bezpiecznie przodem i to z ograniczoną prędkością. Nie zdziwiłabym się gdyby wijąc się jak piskorz, pańcia owa usiłowała przepchnąć swoją pociechę na egzaminie, byle ruszył a potem to jakoś to be…. Tu aż śmierdzi postawą roszczeniową.
Ludzie w tym kraju bywają nietrzeźwi nawet jak nie dotrą jeszcze do Zimnej Wódki.
            Wytrzeźwiejmy!   

Czerwiec w moim ogrodzie, jakby spóźniony, przekwitły irysy, dopiero zakwitła kalina i wzeszły cukinie, dynie oraz groszek. Zamierzałam podskubać do rosołu gigantyczny Lubczyk, ale dostępu bronią wijące się padalce
Tydzień temu usłyszałam nad głową trzepot skrzydeł, to kaczki w wielkim kluczu odlatywały (?na zachód. Dziś o 5,30 zobaczyłam sznur gęsi, leciały w licznie około 40 sztuk dokładnie w tę samą stronę co kaczki. Z rana panuje tu cisza, leśne piły milczą, sąsiedzi śpią, cisza jak makiem zasiał.
Gdy słońce wyskoczy ponad wierzchołki drzew kania zaczyna krążyć nad przerzedzonym lasem.

Na łące, która przed laty w maju była miejscem zajęczych parkotów, pojawiały się gawrony, coś wygrzebują, dostojne acz smętne łażą tam gdzie kiedyś radowały moje serce setki zajęcy śmigających w tę i na zad, wyskokiem zawracających, wzajemnie się atakujących gachów (niestety zaraza wybiła całą populację zająca i nie widziałam już tych sympatycznych zwierząt), ale ostatnio w ogrodzie ląduje orzeł, groźnie spogląda na mnie a kiedy się poruszę rozpościera swoje wielkie skrzydła i wzbija się krążąc nad bagnem, znika gdzieś w obłokach.   

2 komentarze:

  1. Zapoluj na tego orła z aparatem. Mnie się raz udało, na Mazurach wypatrzyłam takiego w drzewach. Po powiększeniu okazało się, że ma jedno oczko inne, jakby ślepe. Dziw, że przeżył.
    A auto - może pechowe? To się naprawdę zdarza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z polowania nici, nim załaduję ptaszysko zwieje, aparat zwykły cyfrowy i zużyty podczas rejsów, burza piaskowa mu zaszkodziła, plami niestety.
      Odnośnie autka, coś jest na rzeczy.

      Usuń