Translate

niedziela, 9 października 2016

wyretuszować rzeczywistość

Wiatr hałasuje niemiłosiernie, tłucze bezwładną wierzbą w konowalską daczę, tarmosi blachą, dudni w rynnach, wiruje zebranym badziewiem, napiera na szyby moich okien, puka listowiem zdartym z pokornie kłaniających się drzew, podobno media gadają, że rozbełtał morze dziesiątką Beauforta, piana zalewa piach a w mieście porywa parasole, popycha skulone sylwetki z mokrymi włosami, klnące pod nosem, bo nie wielbią jesiennego, mokrego, zimnego a może żadnego przeciągu.   



A u mnie, spokojnie, rodzą się szalone pomysły, sypią się jak jesienne liście, szepczą – Szur, szur, wciąż jak wąż wprzód z kłębka wplatać białą nić w sploty, w meandry roboty. Co będzie?
– Cokolwiek, bez wielkich planów, czytania schematów, uwagę zaprząta to, co w słuchawkach dźwięczy i prosi – zapamiętaj;
Paziente- pacjent, paziente-cierpliwy, pazienza- cierpliwość, zdrowa jestem, więc questo mi fa molto piaciere - bardzo mnie to cieszy.

2 komentarze:

  1. Parasole się nie poddają. W końcu grozi nam "Jesień średniowiecza" :(
    Trzeba się trzymać, choćby i drzewa. Pozdrówka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą jesienią masz rację, opadły liście i moje ramiona,., bezprawie, samowolka urzędnicza, badziewie i dotkliwy brak kasy, odczułam na skórze.

      Usuń