Niemal każdego dnia odbieram telefony, które doprowadzają mnie do szewskiej pasji. Nie mogę się po nich uspokoić.
Na wytresowaną impertynencję odpowiadam impertynencją skuteczną, satysfakcjonującą, relaksującą a nie mam papierów psychoanalityka i nie mam ochoty na pogaduszki odrywające mnie od mycia garów, pucowania łazienki i innych pożytecznych domowych zajęć.
Co? Gdyby wytrącono mnie ze stanu skupienia, jaki daje np. kontakt z matematyką kwantową? Głęboko osadzona w jakimś zamkniętym układzie poszerzającego się wszechświata, zakręcona w kosmologię, w stanie pobudzonym, eksplodowałabym nuklearnie wzburzona nękaniem nagminnego zjawiska, brzęczeniem i bla-bla-niem jakiegoś ktosia, który zatrudnił się u bezmózgowca.
Lubię poczytać, nawet o pierdołach. Wstaję o 4-tej rano, żeby w ciszy i skupieniu pośledzić Internautów, za dnia bywam rozkojarzona a zaatakowana skłonna Grubą Bertę wytaszczyć i dać do wiwatu agresorom, choć ładniej byłoby poczęstować ich czymś pikantnym, satyrycznym, jak wiersz: Tuwima „Absztyfikanci Grubej Berty”. Autor wzmocnił przekaz używając potocznego i soczystego słownictwa, o jakim tutaj mowy być nie może, bo Latorośl zagląda a Ona nie powinna brać niestosownej edukacji w Internecie.
Na
taką rozmowę jestem otwarta. Miło się słucha. Czemu taki do mnie nie zagada? Nawiązalibyśmy
współpracę i znaleźli wyjście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz