Translate

piątek, 19 sierpnia 2016

deszcz

Niewiele nacieszyłam się ogrodem, najpierw trzeba było go intensywnie podlewać, teraz zalewa go deszcz, cieszą się tylko dyniowate, reszta chyba niezadowolona a z resztą ja, siedzę w domu, oglądam dramy, gotuję, jem, próbuję, smakuję i wymyślam nowe pyszności, tak schudnąć raczej ciężko, pokazała mi to waga, omal zawału dostałam, ale nie jest źle, to ustrojstwo ma jakieś fanaberie, pokazuje poprzednią nadwagę a przecież ja doskonale pamiętam, że było za dużo, widzę, że ciuchy na mnie wiszą, nic nie opina, ważę się jeszcze raz i wnerwienie opada a deszcz jak padał tak pada.  










Wszystkiemu winne prognozy pogody, ale nie ma co przeklinać. 





"High School Król Savvy" tu też była piosenka deszczowa, całkiem dobrze się bawiłam, z napisami były jakieś opóźnienia w 17, ostatnim odcinku. 

4 komentarze:

  1. Dużo wątków... :)
    To ja może o wadze: rodzice kupili mi piękną wagę w prezencie. Pech w tym, że pokazywała codziennie tę samą wartość, choć to niemożliwe, żeby człowiekowi przez dobę nie ubyło ani nie przybyło 100 gramów.
    I po miesiącach wyklinania wreszcie znalazłam na nią metodę: Trzeba ją oszukać, tzn. postawić na niej najpierw kogoś lżejszego. Możesz to być ty, ale nie dwiema nogami, tylko jedną. Ważne żeby się ustabilizowała na niższej liczbie. Wtedy ją wyzerować, włączyć od nowa i stanąć. Teraz zawsze pokazuje inną wagę, czasem w górę, czasem w dół, ale przynajmniej wreszcie się pokrywa z moimi obserwacjami.:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heleno ja już nie chciałam mieć kolejnej wagi, zgodziłam się ją przyjąć, bo bagaż trzeba czasem skontrolować, żeby nie płacić. Intensywnie się odchudzam i chciałam wiedzieć czy nie za wiele ubyło mi na wadze, ale jak ważenie ma być takie skomplikowane to się dodatkowo nerwicy nabawię.

      Usuń
  2. Jedno wiem: na pewno nie jestem dyniowata, deszcz mnie nie cieszy. A i waga nie bardzo. Właściwie można postawić tezę, że coś za coś: albo wakacje albo waga. Bo niby wprawdzie należę do kategorii niskiej, ale przybyło mi w dwa letnie miesiące cztery (cyfrą: 4) kilogramy. CZTERY. I nawet mogę słyszeć komplementy, że ładnie wyglądam, ale mam je gdzieś, bo kiedy tyję problem raczej dotyczy ubrań. Nie stać mnie na nowe, nie cierpię nadmiernego shoppingu, więc odstawiłam przedwczoraj czekoladę i gruszkowe piwo i jedziemy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiadasz 4, zaledwie, co ja mam zrobić z nadprogramowymi 15, które nie chcą mnie opuścić? Zgadzam się, tłuszcz ładnie mi wygładza zmarszczki, ale ciężko go dźwigać i upychać w ubrania. Generalnie wszelakie piwa mają to do siebie, że płyn trzyma się w komórkach, potem te ciuchy chyba nasiąkają i mniej miejsca w nich dla naszego ciała. Tłoku w szafie i biegania po sklepach też nie znoszę, moja garderoba składa się głównie z przenicowanych łat, dziur i prujących się prześwitów. Idę do ogrodu wyciąć parę cukinii, od nich nie przytyję, mam taką nadzieję. :)

      Usuń