Translate

sobota, 5 kwietnia 2014

perły przed wieprze

 Pani  Paniusia nie szuka roboty, zawalona nią po czubek głowy, czasu nie ma skupić się nad swoją elegancją, pazurów nie ma kiedy porządnie opiłować, o ich  malowaniu mowy nie ma, obtłukły by się przy garach, nie włoży pierścionka na spuchnięte paluchy, sztuczne perełki oddała potrzebującej,  inne niemodne, zapomniane świecidełka przepadły nie wiedzieć gdzie i kiedy.
Zapracowana a nawet chętnie unikająca roboty, stojąc przy kotletach, żeby się nie spaliły, odebrać słuchawkę z dłoni Papcia oczekującego na ciepły posiłek zmuszoną była, bowiem przez rzekomą znajomą imiennie wezwaną do rozmowy była. I co słyszy?
- Nasza firma poszukuje osoby do sprzedaży biżuterii …-  Pomroczność jasna zalała Paniusi całą cierpliwość, jasny szlag chciał trafić kotlety, mózg zawrzał z wkurzenia na taką niedorzeczność, ciężko odwrócić przypalające się ścierwo trzymając gorącą słuchawkę w łapie, gdy owa „znajoma” na wiochę zapadłą, dla starej, schorowanej, podejrzaną propozycję pracy, w dobie bezrobocia serwuje - znaczy się pośredniaków niet!
Komu niby miałabym sprzedawać tę biżuterię? Wiewiórkom, żabom, sikorkom? Gdzie?  
 -  Papcio! szykuj taczki do roboty mnie wieźć będziesz, ale wpierw do manikiurzystki zawieź mnie! Będę teraz w handlu eleganckim robić! 
Papcio ze zdziwienia zrobił  głodną minę i wymamrotał - status quo.
 -  Tak, taki obecny stan rzeczy.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz