Pani Paniusia nie szuka roboty, zawalona nią po
czubek głowy, czasu nie ma skupić się nad swoją elegancją, pazurów nie ma kiedy
porządnie opiłować, o ich malowaniu mowy
nie ma, obtłukły by się przy garach, nie włoży pierścionka na spuchnięte paluchy,
sztuczne perełki oddała potrzebującej,
inne niemodne, zapomniane świecidełka przepadły nie wiedzieć gdzie i
kiedy.
Zapracowana
a nawet chętnie unikająca roboty, stojąc przy kotletach, żeby się nie spaliły, odebrać
słuchawkę z dłoni Papcia oczekującego na ciepły posiłek zmuszoną była, bowiem przez
rzekomą znajomą imiennie wezwaną do rozmowy była. I co słyszy?
-
Nasza firma poszukuje osoby do sprzedaży
biżuterii …- Pomroczność jasna
zalała Paniusi całą cierpliwość, jasny szlag chciał trafić kotlety, mózg zawrzał
z wkurzenia na taką niedorzeczność, ciężko odwrócić przypalające się ścierwo
trzymając gorącą słuchawkę w łapie, gdy owa „znajoma” na wiochę zapadłą, dla
starej, schorowanej, podejrzaną propozycję pracy, w dobie bezrobocia serwuje - znaczy się pośredniaków niet!
Komu niby miałabym sprzedawać tę biżuterię? Wiewiórkom,
żabom, sikorkom? Gdzie?
- Papcio! szykuj taczki do roboty mnie wieźć
będziesz, ale wpierw do manikiurzystki zawieź mnie! Będę teraz w handlu
eleganckim robić!
Papcio ze zdziwienia zrobił głodną minę i wymamrotał - status quo.
- Tak, taki obecny stan rzeczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz