Translate

środa, 2 kwietnia 2014

tu...czy...głód...nie...trwa...

  Rzadziej tu bywam, bo tyram w jadłodajniw poszukiwaniu zdrowego rozsądku w kuchni. 
A tymczasem Nuda wychynęła na wolność, niuchnęła swobody, ale ani świeżości, ani lekkości nie poczuła. Niemrawo ruszyła dwa kroki przed siebie, rozejrzała się jakby miała przechodzić przez jezdnię, jednak żadnego działania w tym kierunku nie podjęła. Stała w miejscu i tchórzliwie rozglądając się na coś wyczekiwała. Może na cud, na taksówkę, która odwiezie ją daleko od więziennych krat a może na kogoś kto ją zrozumie, przygarnie... ?
Napatoczyła się Głupota. O! Takie spotkanie, to codzienność, jakby norma w normalności. Raźniej im ze sobą, bo i wysilać się nie trzeba a o konsekwencjach wspólnego pożycia myśleć nie zamierzają, jasne, że z Frustracją byłoby im ciasno, jak w przepełnionej celi - milczą na niewygodne tematy.
Głupocie głupoty w głowie, lubi się bać, lubi straszyć i leniuchować… o! to najbardziej! 
A Nuda? No cóż, z nudów wyciąga różne wątki, wyplata sieci i łowi płoche pomysły, które wyciekają jak z sita rozmywając się we mgle.
Głupota pierwsza sięgnęła po słodkie, w mgnieniu oka roznegliżowany cukierek wetknęła w paszczę, rozgryzła, obróciła kilka razy kleistą maż jęzorem, mlasnęła a głośno przełykając już obdzierała z papierków następny i tym razem wyraźniej poczuła kleistą mdłość w paszczy, ale jak to ona, niczego nie kojarząc nim przyszło zaspokojenie, powiększając stos papierków zaśmiecający stolik, młóciła w tłustych paluchach kolejną krówkę, która wraz poprzednimi i następnymi odkładać się będzie bulwiastym tłuszczykiem wędrującym od ud na pulchne pośladki, wślizgnie się po żebrach i popełznie w kierunku ramion by zawisnąć na podgardlu.   
 Zima dawno przeminęła, a jednak nie mam sumienia tak z samego rana na jeszcze oszroniony bruk eksmitować rezydentek, choć instynkt samozachowawczy podpowiada, że trzeba podjąć działania w tym kierunku, bo te dwie gotowe doprowadzić mój organizm do ruiny.
 Wola jakoś bezwolnie słania się i skłania do przespania kolejnej pory roku…? 
Och! Nie! Ratunku! Obowiązku! Weź mnie w ramiona i pieść do opamiętania bo zginę marnie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz