Translate

wtorek, 1 grudnia 2015

jeśli masz szczęście do d...postaw szlaban!

Urzędas wszystko potrafi, choć stworzony został dla petenta, jak dupa do srania, jednak nie wywiązuje się ze swoich zadań tylko miesza, kombinuje, utrudnia życie na różne sposoby, niemożebności mnożąc, podatnika ma za nic! Musisz do niego przyjść, uświadomiony w kwestii przepisów, którymi żongluje dla hecy i na własny użytek, siedzi głaz nieczuły, swego zada nie ruszy nawet do drugiego pomieszczenia, gdzie podobni w poduszeczkę z nudów bąki puszczają, głowa boli od pytel-sraki i spychologii, z przyjemnością i bez skrępowania przesyłają skołowanego potrzebowskiego z działu do działu z takimi komentarzami, że lepiej by się nie pokazywał więcej bez wziątka i to w ładnym opakowaniu.
Kiedy pojawia się problem na literę d, krew się we mnie burzy, bo ‘d’ to droga - jasny gwint! Takowa kojarzy się z publiczną, chyba jestem przy zdrowych zmysłach? Nie potrzebuję drogi jedynie na własny użytek a tymczasem dostaję nieoczekiwanie w prezencie kolejną niechcianą.    
W ubiegłym roku z drugiego krańca ojczystego, gdzie nawet nie bywamy, obarczono nas groszowym podatkiem za drogę a właściwie kawałeczek drogi, która jak Filip z konopi pojawiła się w Księgach wiekuistych a tej wiosny już odpowiedzialnością zbiorową dowalili, bo tylko nas namierzyli (naiwny emerycie dostaniesz po d…, bo cię przyd…) nakazem płatniczym na kwotę połowy już okrojonej emerytury.
Dwa razy przeganiali Publikę, bo się w piaskownicy wybierali na piastowanie, nic nie robili z w starym składzie, bo nie wiedzieli, komu nieład scedują, przesiedzieli zimę, wiosną się odświeżyli, latem wywczasowali a teraz nawalili na całym froncie.
Ledwo wybrnęliśmy z jednej pułapki, bęc, sidła zastawili w innym lesie, tym razem za bramą moją, na swoim, czyli urzędniczym terenie.
Wsiowym zbudowali kaaaawał drogi, będzie tego z 200 metrów, ale do mnie drogi, jak nie ma tak nie będzie, choć medium kanalizacyjne i wodociągowe przysypali Euro piaskiem, fama głosi, że kostkę brukową ukradziono, złodzieja nie złapali a ja się pytam, czemu dojazd do domostwa mego zrujnowali, płot nadwyrężyli, puszek i śmieci nawrzucali do ogrodu, na moim gruncie pod moją nieobecność zwalili korzenie zawalidrogi - tak budowali jednym a drugim kij w oko. Chamstwo! Pieniądze fundowane poszły, winowajcę znaleźli w „mojej własności”, do inwentarza dopisując mi grunt pod drogę- żeby ukryć - co?   Wszystko moim kosztem i w najlepsze beztrosko szkodzą dalej, wartość mojej działki żadna, bo droga podobno moja, potencjalni nabywcy toną w papierkowej niemocy, ja mam czekać na cud. Uprawomocnią morgi drogowe, gotowi przysłać nakaz płatniczy za podatek?
W Naczalstwie porządek inny, droga publiczną i żadnych problemów ani oczekiwań, ale trzeba było tam dojechać i dociekać prawdy.
Można inaczej?
Kiepskim urzędnikom na drodze do kariery stawiam szlaban, bo przecież nie postawię go na drodze publicznej!

Nie mam telewizora, nie frustruję się fikcjami i komentarzami, 
realu mam dość! 
Siedzę w dramach koreańskich. 
Oprawa muzyczna seriali jest miła dla ucha, świeża, interesująca i zaskakująca, buduje napięcie i przyjemnie wtapia się w tło słucha się jej z przyjemnością.
Koreańczycy czerpią garściami ze światowej muzyki, czasem słyszę naszą rodzimą a nawet nuty z kościelnych pieśni i kolęd.
Muzyka i lekka piosenka  zawsze wprawiają mnie w dobry nastrój.



I jeszcze coś dodam. Są słowa hasła, ich energia rozpiera, daje siłę przekazu i są ludzie, którzy tworzą naszą rzeczywistość - energia z pasji przekłada się na rzeczy, do których nie musisz czuć zamiłowania... 

2 komentarze:

  1. I to jest też jeden z powodów, dla których nigdy nie będę miała domku. Ani na wsi ani w mieście. Wolę, niech się inni użerają z drogowcami. A tobie współczuję:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Przykro mi, że musisz się użerać :< Trochę spokoju by się przydało.

    weronikarudnicka.pl

    OdpowiedzUsuń