Będąc dzieckiem w niedzielnych bucikach dreptałam w tłumie przez
rynek w rytm nabożnego śpiewu niosącego się poza mury kościelne. W tamtych
czasach wszyscy wszystkich znali, wymieniali ukłony, pozdrowienia a często i
uściski. Niektórzy znali mnie i choć było to miłe, wprawiało mnie w zakłopotanie.
Pamiętam moje utrudnione pomiędzy rozkołysanymi ramionami mężczyzn i zaczepnymi
spódnicami kobiet przemykanie ku straganom z łakociami, wstążkami, kolorowymi koralikami, glinianymi
piszczałkami, kogucikami, balonikami i klaszczącymi drewnianymi skrzydełkami,
jaskrawo pomalowanymi ptakami.
Migotliwy świat pikseli zawsze mnie zachwycał, pochłaniając całą
moją uwagę, jak muzyka wciągał do tańca, wirowałam w nim i tak mi zostało do
dziś.
Podziw dla wież i
starych murów był mi bliski, ale z całą pewnością wolałam malowidła i ozdoby
ścienne wnętrz wszelakich, czy to kościelnych, muzealnych, czy pałacowych. Ze
wzruszeniem wkraczałam do środka i jak to w muzeach i zamkach rozpoczynałam
polerowanie posadzki z jednej sali do drugiej chłonąc piękno minionych
czasów.
Kościelne posadzki lśniąc odbitym światłem przenosiły mój wzrok
ku górze a tam w rytm organowej muzyki wirował i skrzył się kurz, skrywając
malowidła w mgławym świetle kolorowych skrawków witraży.
Świat mojego dzieciństwa był piękny a ludzie pamiętający
okropności wojny byli życzliwi i pełni optymizmu- potencjał kwitł nietknięty
jeszcze polityczną łapą.
W czasach PRL-u już, jako dorosła osoba, nie zawsze miałam
pieniądze na farby, wykorzystywałam klej i skrawki kolorowych czasopism,
uprawiając sztukę z recyclingu, choć
słowa tego jeszcze nie znałam.
Oto plony z tamtych lat.
Dobre myśli na każdy dzień:
„Znakomite
dzieło wymaga cierpliwości, uczciwości i czasu”
Ojej! Podoba się! Wiesz co, słyszałam ostatnio audycję, tylko, kurczę, nie pamiętam gości. Plastycy z Anglii, którzy w zdecydowali się studiować w PRL. Wywoływało to zdumienie, ale między innymi tym, co spowodowało decyzję była właśnie kreatywność wywołana brakiem. I plakaty niemające nic wspólnego z reklamą, to podali jako drugi powód (a on własnie grafikę plakatową studiował czy coś takiego, nie pamiętam jej wyboru... jechałam, skupiona byłam na drodze). Dziwne, ale aż się prosi o brak...
OdpowiedzUsuńIlekroć kończy się np. kordonek, czuję napływ pomysłów na meandry tych splotów, co to ich jeszcze nie popełniłam. Coś na rzeczy jest.
Usuń