Translate

środa, 8 lipca 2015

piksele

Będąc dzieckiem w niedzielnych bucikach dreptałam w tłumie przez rynek w rytm nabożnego śpiewu niosącego się poza mury kościelne. W tamtych czasach wszyscy wszystkich znali, wymieniali ukłony, pozdrowienia a często i uściski. Niektórzy znali mnie i choć było to miłe, wprawiało mnie w zakłopotanie. Pamiętam moje utrudnione pomiędzy rozkołysanymi ramionami mężczyzn i zaczepnymi spódnicami kobiet przemykanie ku straganom z łakociami, wstążkami, kolorowymi koralikami, glinianymi piszczałkami, kogucikami, balonikami i klaszczącymi drewnianymi skrzydełkami, jaskrawo pomalowanymi ptakami.
Migotliwy świat pikseli zawsze mnie zachwycał, pochłaniając całą moją uwagę, jak muzyka wciągał do tańca, wirowałam w nim i tak mi zostało do dziś.
Podziw dla wież i starych murów był mi bliski, ale z całą pewnością wolałam malowidła i ozdoby ścienne wnętrz wszelakich, czy to kościelnych, muzealnych, czy pałacowych. Ze wzruszeniem wkraczałam do środka i jak to w muzeach i zamkach rozpoczynałam polerowanie posadzki z jednej sali do drugiej chłonąc piękno minionych czasów. 
Kościelne posadzki lśniąc odbitym światłem przenosiły mój wzrok ku górze a tam w rytm organowej muzyki wirował i skrzył się kurz, skrywając malowidła w mgławym świetle kolorowych skrawków witraży.
Świat mojego dzieciństwa był piękny a ludzie pamiętający okropności wojny byli życzliwi i pełni optymizmu- potencjał kwitł nietknięty jeszcze polityczną łapą.    
W czasach PRL-u już, jako dorosła osoba, nie zawsze miałam pieniądze na farby, wykorzystywałam klej i skrawki kolorowych czasopism, uprawiając sztukę z recyclingu, choć słowa tego jeszcze nie znałam. 
Oto plony z tamtych lat.



Dobre myśli na każdy dzień:
„Znakomite dzieło wymaga cierpliwości, uczciwości i czasu”


2 komentarze:

  1. Ojej! Podoba się! Wiesz co, słyszałam ostatnio audycję, tylko, kurczę, nie pamiętam gości. Plastycy z Anglii, którzy w zdecydowali się studiować w PRL. Wywoływało to zdumienie, ale między innymi tym, co spowodowało decyzję była właśnie kreatywność wywołana brakiem. I plakaty niemające nic wspólnego z reklamą, to podali jako drugi powód (a on własnie grafikę plakatową studiował czy coś takiego, nie pamiętam jej wyboru... jechałam, skupiona byłam na drodze). Dziwne, ale aż się prosi o brak...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ilekroć kończy się np. kordonek, czuję napływ pomysłów na meandry tych splotów, co to ich jeszcze nie popełniłam. Coś na rzeczy jest.

      Usuń