Translate

piątek, 16 października 2015

Jesień

wielobarwna, soczysta w kroplach deszczu, chłodno pokazuje iluzje, nie zmierza do końca, przygotowuje się do nowego, to czas na spokój i dumę z mądrości odczuwania tętna życia, chłodu, ciepła, radości i podniecenia tym, co się właśnie wydarza, więc mimo wieku, wyzwala u mnie jak u nastolatki pozytywne emocje niekończącej się ciekawości.  

W ciele utrzymuję porządek na bieżąco, nie używam chemii, kremów, sztucznych tapet, krochmalu, szamponów, past świecących po zmroku ani podobnych specyfików. Jak to możliwe, że się jeszcze nie rozpadłam? Ano, jest jak jest, co się ma pomarszczyć się samo pomarszczy, bez starań z mojej strony. Pasty używam indyjskiej bez fluoru, wybielam zęby olejem kokosowym, mleko kokosowe świetnie usuwa moje zmarszczki, kozieradka jest jak szampon, przywykłam do jej zapachu, mydło naturalne, dopasowałam i go nie nadużywam, by nie zmywać nim filtru z witaminą D.  
Remont jesienny chaty zrobiony już dawno, Papcio w starej kapitańskiej koszuli łaził po dachu, szukał dziury w całym, znalazł przy kominie, gdzie materia pracuje najintensywniej, uszczelnił dekarską taśmą, zajrzał do komina, trochę powalczył z sadzą a w wentylacyjnym pogmerał, bo wiosną pszczoły leśne usiłowały w nim zamieszkać. Zrzucił starą antenę, która już do niczego się nie przyda, pozwijał węże ogrodowe, przygotował drewno na opał, przy okiennych zamkach majstrował i coś mamrotał, że kiedyś, jak zaleje nas gotówka, przy generalnym trzeba wymienić całość. W naszej sypialni zmieniam tylko pościel i siatkę w oknie, żeby nietoperze i owady nas nie odwiedzały, zamek potrzebny jest tylko, kiedy wieje silny wiatr, bo okno praktycznie jest otwarte przez całą dobę i przez cały rok, ciepło nie ucieka, bo nie ma tam grzejników, uwielbiam spać w chłodzie i nawet gdy jest -100 C, okna nie zamykam, trzeba tylko szybko wejść pod kołdrę a rano gimnastyka i wiać nim zamarzniemy, nie sypiam jeszcze w czapce, ale zrobię bawełnianą i zobaczę czy będzie przyjemniej, bo szron dokoła paszczy mnie wkurza, gdy trafi na uszko.
Czekam na babie lato, chcę jeszcze chwilkę nacieszyć się ciepłem. Grzybów nie lubię i ich nie zbieram, choć w młodości ochoczo za nimi się uganiałam, cóż wiek robi swoje, teraz raczej za narybkiem się rozglądam, gdy pada deszcz koreańskie dramy dostarczają mi świeżej uciechy.





Drama Secret Garden
opowiada historię
aroganckiego ekscentryka z wizerunkiem pozornej perfekcji
i
ubogiej, pokornej dziewczyny, której piękne ciało staje się przedmiotem zazdrości.
 Przypadkowe spotkanie, pełne napięcia momenty, rosnące przeszkody, komplikuje dziwna zamiana ciał.
            

3 komentarze:

  1. "Past święcących w ciemności" AAAA
    A co do grzybów: tu zdziwiłaś, myślałam, że jednak... Ja lubię za nimi łazić, przemawiać do nich, wywoływać, wabić, okłamywać, pokaż się prawdziwku, nie zrobię ci krzywdy itd. Jeść? Sama nie wiem. Chyba lubię, ale nie aż tak, żeby się uganiać. Pozdrów wszystkich, dzięki którym możesz korzystać z kominka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też lubię zimno w nocy. Problem tylko z nocnym łażeniem do łazienki, kiedy para z pyska leci. Ale biegusiem daje się to zrobić, żeby wpaść z powrotem pod kołdrę, zanim wystygnie.
    Gdybym miała do wyboru letnie upały i przyjemne +8 w pokoju, wybieram to drugie:))

    OdpowiedzUsuń
  3. przed nami kolejna przeprowadzka i mam nadzieję że ostatnia do miejsca docelowego .Mamy zamiar zamieszkać w podlaskiej dziczy
    tak więc nawet nie mysle o szorowaniu mojej kamienicy ponieważ może niebawem zamieszkają w niej nowi mieszkańcy .

    p.s. oczywiście informacja mocno poufna

    macham jeszcze z centralnej - Dośka

    OdpowiedzUsuń