Uwielbiam kasze. Najbardziej lubię gryczaną, ta służy mojemu zdrowiu, nie mam uczulenia na nią i na inne także, ale nie jadam pszenicy, paszy dla zwierząt też. Szlag mnie chciał trafić, kiedy w Bio produkcie -kaszy gryczanej, znalazłam takie oto ‘śladowe’ ilości:
Czyżbym trafiła na zmiotki magazynowe?
Ktoś ze mnie mocno zakpił!
Jak na śladowe ilości w kaszy gryczanej, to sporo tego czegoś!...?
Te dwa opakowania nie wyglądają podejrzanie.
Nie śpieszcie się przy zakupach, oglądajcie,
co wciskają w sklepie i nie dajcie się zwariować, zwracajcie uwagę
sprzedającym, jeśli coś jest nie tak, niech natychmiast usuną to badziewie z
półek, nie każdy ma czas szukać dziury w całym. Takich produktów niewolno sprzedawać!
To są nasze pieniądze i nasz czas!
Współczuję osobom uczulonym i tym,
które wiedzą, co to celiakia i śladowe
ilości glutenu, ciężko im w codziennych zabiegach o dobre samopoczucie i
zdrowie.
Żeby się uspokoić spróbuję pooddychać w
rytmie oddechu takiej muzyki.
Obyśmy doczekali pogodnej starości w
zdrowiu i radości!
I jeszcze koniecznie trzeba włożyć torebkę z taką kaszą do zamrażalnika na dobę. Niestety, ale mole nie biorą się z brudu, tylko ze sklepu.
OdpowiedzUsuńO tych śladowych ilościach też kiedyś pisałam. Sama jestem alergikiem, i czasem długo szukam, co mnie kuźwa TYM razem uczuliło... A to pewnie te "śladowe ilości"...
Pozdrawiam