Translate

czwartek, 23 października 2014

2 chłonę

    Płyniemy w kierunku portu, na jakiś czas będzie można odpocząć od kołysania.
Nudy na pudy, blade słońce, towarzystwa unikam, spotkania oko w oko tylko przy „apetycznych” posiłkach, serwowanych przez rozbawionego, dumnego z siebie Klauna. Papcio zabrał na podróż książki, rozczytuję się w okrutnych, krwawych historyjkach, dobrze mi to robi a gdybym musiała, łatwiej przyjdzie mi zabijanie wzrokiem.
Czytam, dziergam koroneczki, szukam obiektów do fotografowania, psioczę na brak łączności, odliczam czas pozycją słońca i chłonę otaczającą rzeczywistość. 
Jasno błękitne niebo i słońce w zenicie, obiad a po… po widnokręgu kłębią się chmury utkane z białych obłoków zmieniających swoje kształty. Chłodny wiatr nerwowo przemyka po grzbietach falującego morza przepychając marszczącą się wodą, podrywa płachetki i rozwiewa wachlarzami wodny pył.













                            Czy tęsknię za innym jedzeniem?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz