Translate

czwartek, 24 września 2015

nadal dramatycznie

Wczoraj tyrałam w ogrodzie, trzeba było zrobić to i owo przed zimą, ona przychodzi czasem zbyt wcześnie i trwa potem w nieskończoność.
Nie daję się zaskoczyć, wrzosy przekwitają, zbieram skromne plony i zwijam węże ogrodowe. Jabłuszka pyszne, ale mizerna jabłonka nie daje ich wiele, okrada ją z pokarmu konował, wypasa pod samym moim płotem gęsty szpaler chwastów leśnych – wysokie drzewa upchane jedno przy drugim: modrzewie, sosny, brzozy i świerki, które chorują na potęgę z tego chciwego zatłoczenia, miały podobno izolować intymność od mojej wścibskości, a zacieniają jedynie i okradaną z pokarmu wszystko to, co z wielkim trudem udało się wyhodować na jałowej, piaszczystej glebie 30 lat wcześniej niczym nieosłoniętej, prażonej słońcem i pozbawionej wody, późno i z oporem przyjmowała ziarno i siewki i rodzić nie chciała tak jałowa i wymęczona była przez poprzedniego właściciela- bezlitosnego i nieudolnego wieśniaka.




Co będę robić jak nadejdzie pora dżdżu? Uczuć się, malować, czytać mądre książki, ciekawe blogi a nawet pisać swoje blogi i jeszcze pytlować z Przyjaciółką, bo ona ma PLAY-a i ja, więc możemy do woli, godzinami. 
I mam nadzieję, że koreańskich dram nie zabraknie. A w nich, no cóż.
Sporo zawiłości, akcja skomplikowana, godziny oglądania, cud, że to wytrzymuję, zakochana jestem i zachwycam się widokami, jedzeniem, przystojniakami – no, co? Że stara, to już nie jestem kobietą? Imion ich nie pamiętam, nie żeby ich tak wielu było, to nie jest łatwe, różnice kulturowe a w uwielbianiu to nie przeszkadza, śledzę losy bohaterów, ryczę najczęściej ze śmiechu - nie sama. Nudy?- a gdzie tam! Każdy odcinek kończy się tak, że oglądanie kolejnego i jeszcze jednego jest obowiązkowe, rano szybko śniadanko i może by jeszcze jeden odcinek, tak nim zabiorę się za obiad? Proszę, proszę – prosić nie trzeba On też tego chce - no!- Patrzcie, jaki zgodny. Oglądamy kolejną wersję z napisami pl. a czasem z angielskimi napisami, wówczas nie rozumiem wielu słów a i tak wchłaniam te koreańskie dramy jak delicje.



2 komentarze:

  1. Mam działkę na Mazurach, co jej nigdy nie zasiedlę. Ale kiedyś mieliśmy taki pomysł, żeby też zrobić naturalny płot od sąsiada, więc sadziliśmy malutkie sosenki szpalerem między działkami. No i teraz mamy tam potężne drzewa i raczej karczować należy... Może sąsiad też nie przewidział, co mu urośnie?
    Pogodnego wejścia w jesień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prosiłam sąsiadów, żeby nie sadzili pod moim płotem drzew, jednak potraktowali mnie z góry, ‘wolno Tomku…’ i dalej dosadzali drzewa, po 7 latach musieli rozebrać swój drewniany dach, bo zgnił od tego zacienienia, opadłych szpilek i liści. Sosnę można spalić w kominku i nie trzeba karczować, gorzej z brzozami, ale ja mam i na nie sposób, przykrywam niski pień kartonem zasypuję skoszoną trawą, nie odrasta od korzeni a po kilku latach już można tam sadzić to, co lubi próchno.

      Usuń