Translate

wtorek, 3 grudnia 2013

11 trzaski i zgrzyty

O chacie naszej śniłam, ale sen mój, brutalnie przerwało szarpnięcie, silnik zawarczał, zawyły maszyny, holownik się rozdygotał, myślałam, że się rozpadnie. Były w planie jakieś manewry związane z oddaniem holu. Tylko, po co tyle hałasu?




Masowanie dygotaniem moich śpiących jeszcze kości było denerwujące. Holownik uciekał do przodu, zatrzymywał się kopiąc niemiłosiernie wodę, to znów wyskakiwał, żeby gwałtownie zatopić się w głębinie i ponownie rwał w górę, kołysał się tak, jakby przepływający kolos narobił wysokiej fali, żeby pokazać nam, co to wyboje na wodzie. Trzeszczały spawy, zgrzytały blachy… 
Słonko wstało, polazłam sprawy turbulencji wyjaśnić.

Papcio z Chudziną 
właśnie
 rzucili hol, 
zrobili zwrot 
i męczyli maszyny mozolnie pokonując 
zorane morze 
przez
 kursujące w tę i w tamtą stronę 
kutry, oraz patrolujące 
szybkie łodzie ARMADY prowadzącej 
polowanie 
na tuńczyka.



Wolno opuszczaliśmy wody spienione śrubami chciwych pomyleńców.
Im wyżej wspinało się słońce tym było cieplej, gorąco a całkiem nieznośnie zrobiło się, kiedy wysiadła klimatyzacja. Nie było widoków na naprawę, bo brakowało zamówionej części. Gamoń miał pełne portki strachu, bo to jemu przypadł honor dopilnowania, by zamienna znalazła się na pokładzie, teraz chwytał się różnych wykrętów, kłamstw a nawet pokręteł, co doprowadziło do odcięcia dopływu elektryczności, szczęściem nie do zatrzymania maszyny w tej brudnej spienionej wodzie.
Podwładni Gamonia, wspaniali Chłopcy wyczyścili sfatygowaną, starą część i naprawili klimatyzację przed kolacją.
Dowództwo ARMADY -tej od porannego tumultu- nakazało nam wpłynąć na wody libijskie, ba! nawet w zamęcie jaki panował na łowisku, dowodzący wydał komendę płynąć na konkretną pozycję. Papcio sprawdził i zaprotestował - nie dostarczyliście nam bandery a teraz każecie Kadafi garden zwiedzać...?

                                       

Dostrzeżono błąd, bliskość lądu jednak groziła nam ostrzałem, bo nie mieliśmy właściwej bandery, ale pożądany kolor miały gacie Gamonia, nie protestował, kiedy nóż bosmana cięciem sprawnym filetował mu garderobę. Brutalnie sprawione gacie zawisły na maszcie w roli bandery oszałamiająco pięknego i porywczego przywódcy. 
           



Słonko stopniowo chyliło się ku horyzontowi, zawisło nad linią morza, na koniec zanurzyło swoje gorące oblicze w granatowej głębinie. Zrobiło się chłodniej i ciszej, fale przysiadły. Księżyc wyskoczył trochę z boku i za nami, jakby wstydził się pokazać nie całkiem wypełnione oblicze. Syriusz za to, pokazał się majacząc i chwilę pomrugał  do mnie, dał nura w obłoki oderwane z kłębów na zachodzie, które niczym dziurawa pierzynka okryły słońce do snu a ono, długimi promieniami w wilgotnym powietrzu niosło błyski światła w ciemniejącą przestrzeń.


   
Szumi morze, topi smutki, na powierzchni krwawa mgła.
Fala szarą grzywą chlapie –a obława trwa…

4 komentarze:

  1. POSZE ja bym ze strachu tez miała swoje galoty pełne szczęścia.Problem w tym że za malusie na banderę by były.
    jak mi jeszcze raz Znikniesz to listy gończe ponaklejam w całym necie !!!!!!!!
    z centralnej , wrednie zimowej macham

    OdpowiedzUsuń
  2. po kiego groma te literki pod komentarzem - wnerwiają mnie sromotnikowo.Ja nie mam i nikt się do mnie nie włamuje ani na mnie nie pluje z wiatrem

    OdpowiedzUsuń
  3. po prawej stronie na górze Masz -pulpit nawigacyjny - kliknij
    pojawi się po prawej co w nim jest i USTAWIENIA - kliknij
    a w nich POSTY I KOMENTARZE - kliknij
    nastepna strona będzie miała - WYŁĄCZ WERYFIKACJĘ OBRAZKOWĄ , a po prawej TAK lub NIE - kliknij w NIE
    i chyba na dole jest zatwierdź , ale nie pamietam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj! tak głęboko nigdy się nie nurkowałam, prędkość u nas kiepska, cierpliwości brak. Bardzo dziękuję. PP

      Usuń