Naczalstwo tankowca zapragnęło abyśmy zabrali ładunek. Już z daleka dostrzegłam, że tankowiec dziwnie kołysze się z boku na bok. Papcio, też to zauważył.
– Czego chcą przy martwej fali?- Wymruczał pod nosem pośpiesznie porządkując szkody wyrządzone całonocnym sztorm.
Morze rozkołysało
kolosa, rozhuśtany kontener nie miał prawa spocząć na pokładzie, którego stopy Madame
dotykają. Naczalstwo postawiło nas w stan czuwania na kotwicy, ale nie poradzili
sobie z rozkołysanym ładunkiem, mimo, że zanurzyli go kilka razy w morzu.
Odesłano nas do portu, gdzie na finiszu załapaliśmy linę w śrubę. Potrzebny był nurek, by
uwolnić nas od linek i paru prymitywnych, skleconych przez rybaków pływaków dla
utrzymania sieci na powierzchni.
macham radośnie ni to o jesieni ni to o wiośnie - Dośka
OdpowiedzUsuń