tydzień po tygodniu mijają. Pełni nadziei kursujemy obsługując
wieżo-tankowiec, który bywa kapryśny i czasami wygląda dość posępnie.
Papcio nie może liczyć na oficera, musiał przydzielić mu wachtowego, bo gdy
sytuacja wymaga umiejętności i skupienia on zaczyna się modlić- dosłownie, to
bynajmniej nie wróży nam nic dobrego. Tak, więc Papcio zdany na siebie, gdy
zbyt długo trwa załadunek czasem narzeka na łydki, bolą go od wielogodzinnego
napięcia, musi bowiem utrzymać idealną pozycję holownika blisko tankowca, nie dotykać
burty kolosa, ale to nie jest wcale takie proste, zwłaszcza w sztormie, wymaga
precyzji i mocnych mięśni.
Madame nie nudzi się, ciągle odkrywa coś nowego, z uwagą śledzi wszystko
dookoła, sama też jest śledzona.
Kot na
wieżo-tankowcu bacznie obserwuje tych, co kiwają się na małym stateczku pod
burtą. Posępna postać, pod posępnym, podrapanym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz