Translate

niedziela, 2 listopada 2014

5. obudził mnie alarmowo

  – Shifting! –wrzasnął mi do uszka Papcio i wybiegł pozostawiając za sobą woń kremu do golenia.
Podnoszę zaspane cielsko na wysokość zamazanej solą szyby i oniemiałam z zachwytu. Światła w porcie ledwo majaczą długimi odblaskami na spokojnej wodzie. Jedyna gwiazdka czeka aż słońce poda jej promień by mogła zatopić się w jego blasku. Świt na rozmydlonym niebie zmienia kolor mgławego horyzontu. Mrugają bojki i dwa światła zapraszające do portu. Czerwone zapala się na moment i mniej więcej z tą samą częstotliwością odpowiada mu zielone. Do główek portu wpływa jakiś holownik. Na redzie wolno przesuwają się światła statków. Szybko poruszająca się pilotówka rozbija odbite w wodzie podłużne blaski świateł portowych, zaczyna się taniec kolorowych odblasków. Rybackie łódki, jedna po drugiej spokojnie płyną wśród rozedrganych świetlistych figielków, zachęcając je do żwawszego pląsu. Kolor nieba blednie. Różowo zabarwiona smuga na horyzoncie staje się szara, tylko tam gdzie zaraz wzejdzie słońce mgławe pasmo nabiera cieplejszej barwy. Z jaśniejącej poświaty wynurzają się pierwsze promienie i nad wodę wyskakuje słońce. Do nabrzeża cumuje wielki statek, za nim kolejny kolos snując za sobą czarny dym wolno zmierza na przeznaczone dla niego miejsce, gdzie niecierpliwie wokół pachołka cumowniczego drepcze jakiś człowiek. Jeszcze tylko odległe światełko mruga na końcu falochronu… - znikła gwiazdka. Pojedyncze mewy i stada gołębi zaczynają krążyć i witające nowy dzień świergotem jaskółki śmigają nad wodą, w której drży ciepły blask słońca szybko wznoszącego się nad zacumowanym statkiem, ciepłem rozlewa się w powietrzu, skrzy na wodzie, zalewa port, oślepia obudzoną Madame.


Wielki statek na odległym nabrzeżu głośno wyraża swoje zniecierpliwienie, czeka na holownik, który właśnie przepłynął, ostrym skrętem wyorał głęboką falę a ta wprawiła w skoczne tany równy szereg wiosłowych łódek wypływających na połów, teraz w nieładzie podskakują na wodzie jak maleńkie kaczuszki. Pilotówka wyskoczyła nagle i mknie jak oszalała, rozbija łódeczkom ład a słońce się temu przygląda.  
  Jest  godzina 6.00 – wypijam ostatni łyk gorzkiej kawy, pora pozbierać się z posłania, bo Papcio zejdzie z mostku a ja niegotowa. Nic nie fotografowałam umyty bulaj od środka, ale na zewnątrz sól morska pokryła szybę i przesłoniła widok.













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz