Translate

wtorek, 19 listopada 2013

5 foto- manka

Papcio pogłębiając kurze łapki, dowcipkuje, opowiada i bezinteresownie uczy chętnych fachu, sprawia mu to wielką radość. Generalnie ma się dobrze, praca papierkowa dla niego to rutyna, załoga ustawiona, każdy wie, co ma robić. Oj! Teraz już wiedzą. Nie ma walk, wszystko można obgadać, dopracować a kiedy trzeba, to sprężyć się w robocie śpiewająco i z uśmiechem potrafią.
Dobrego nastroju nie psuł ani niedobór słodkiej wody,ani monotonne efekty starań kulinarnych naszego Chudziny- Cebulowego- kucharza.

Luksus nie jest nam dany na wieczność.
 - Trzeba oszczędzać, nie myjemy się w nadmiarze. – Poprosił kapitan a ktoś zażartował - Znaczy raz na dwa dni myjemy zęby?
 - Raz na dwa tygodnie! – władczo podbił Papcio- niedobory uzupełnimy kiedyś, teraz jeszcze to nie nastąpi.
Nie wchodziłam w szczegóły z obawy, że za wścibstwo przytroczą mnie do liny i przeciągną po toni wodnej, żebym się wykąpała skoro muszę. Woda zimna, eh! szkoda… 
Po jedynej porannej kąpieli, jaką sobie funduję ruszam z fotoaparatem na polowanie. Nie znam wszystkich możliwości tego cudeńka, ale się staram jak mogę, pstrykam fotki każdemu żywemu zjawisku i tej wodzie bezkresnej, odbijającej błękit bezchmurnego nieba i białej pianie na niej i marszczeniom wiatru. Podpatruję, zaskakuję, prześladuję i uwieczniam. Niezmordowanie poluję spragniona tego najlepszego zdjęcie, kto chce uśmiecha się, kto chce ignoruje mnie, ale zdobywam trofea.





 Madame króluje w samotności. Nowa sytuacja stała się przyprawą, mój apetyt na życie rośnie, cieszy mnie samotność- we dwoje wśród sympatycznych ludzi.


Ryby i krewetki skończyły się, ale tutaj to żaden problem. Podpływamy do rybaków i już…, złowiliśmy wprost do zamrażarki.



Tylko mięsożercy mają kłopot, chodzą wściekli z zaciśniętymi zębami, syczą, mruczą, warczą. Jeden z naszych Gamoni jada tylko makaron i bez niego i jeszcze czegoś, o czym nie wiedzieliśmy zachowuje normalność uwarunkowaną. Drugi pomny pełnego wariatkowa, jakim był potraktowany przez załogę, gdy nachlapał paliwem na pokład, dostarczając niepotrzebnej roboty, teraz szuka pocieszenia w słodkościach i nic-nierobieniu, zrobił się zaczepny, chciał odreagować monotonne żarcie, knuł intrygi, dążył do awantur, jednak te gaszono w zarodku. 
    
Szumi morze, pieni myśli, łączy w sznurki, wpina klamry.

Fala słońcu mówi- hej, grzej! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz